niedziela, 2 marca 2014

#2 | cz.3 | Blue

Nie byłam okazem zdrowia, ukryć się tego nie dało. Nawet najlepszy makijaż jaki mogłam sobie zafundować dawał marne efekty. Wielkie wory pod oczami, wychudzona twarz, blada skóra.. Moje niebieskie oczy były jedyną cząstką mnie, która jako tako nie straszyła tak bardzo. Reszta twarzy była istnym koszmarem. Mogłabym wyjść teraz na ulicę w jakiejś czarnej kiecce i zacząć straszyć małe dzieci. 
Niestety tego mi zabroniono. Miałam siedzieć, pić sobie herbatkę i odpoczywać.
Pani Lidia, jako że "za mną ciężka noc", uziemiła mnie w tym szarym pokoju. Wszystko byłoby lepsze niż siedzenie w tych 4 ścianach. Ale co poradzę. Nie pozostało mi nic innego jak czekanie na wnuczka staruszki. 
Naciągnęłam ciepłą kołdrę, w świeżo wypranej pościeli, którą dostarczyła mi dzisiaj rano moja kochana staruszka i westchnęłam ciężko. Nie mogłam znaleźć sobie nigdzie miejsca. Od rana kręciłam się po pokoju, co chwila wyglądając przez okno. Nastała koszmarna cisza. Zaczęłam wystukiwać jakiś rytm o ramę łóżka, ale znudziło mi się to bardzo szybko. Ponownie westchnęłam i wyskoczyłam szybko z łóżka, zrzucając kołdrę na ziemię. 
Nie wytrzymam ani minuty dłużej w tym pokoju. 
Sięgnęłam po przesłodki różowy szlafroczek leżący tuż obok mnie i wyleciałam z pokoju. Zleciałam na dół. Prosto do kuchni. Od razu zaatakowałam lodówkę. Wyrwałam z niej wielki kawał czekoladowego ciasta i bez zastanowienia zaczęłam jeść, nie zwracając na nic uwagi. Rozmarzyłam się czując cudowny smak czekolady. Właśnie tego mi brakowało. 
Moją chwilę wytchnienia przerwało natarczywe dzwonienie do drzwi. Porwałam ze sobą talerz i w mgnieniu oka znalazłam się przy wejściu do domu. Przekręciłam klucz i otwarłam drzwi. 
Nie zdążyłam nawet się rozejrzeć, bo jakiś facet zaczął wydzierać się "BAABCIAA" i rzucił się prosto na mnie, wytrącając mi z rąk moje ciacho i powodując, że przez chwilę grawitacja zakpiła sobie ze mnie. Mój tyłek zaliczył bolesne starcie z podłogą. Usłyszałam drażniący śmiech. Spojrzałam w górę.
Blondyn.. No i wszystko wiadomo.
-Babciu! Te twoje kremy na zmarszczki na prawdę zadziałały! - wybuchnął śmiechem.
-Przezabawne.. - przewróciłam oczami.
Już miałam coś dodać do mojej wypowiedzi, kiedy blondyn wyleciał z pomieszczenia. 
Może nie wróci? 
Odpowiedź otrzymałam natychmiastowo. 
Wleciał do domu z powrotem.. Tym razem z dwiema przeogromnymi walizami. Odstawił je pod ścianą i jak gdyby nigdy nic wlazł do kuchni.
-Ej wiesz nie chcę nic mówić.. ALE SIEDZĘ TU NADAL! - wydarłam się zbulwersowana. Mogłabym siedzieć tu dłużej, ale mój tyłek boleśnie informował mnie o tym, że jemu to się nie podoba.
-Idę już. Idę. 
W mgnieniu oka zobaczyłam go z powrotem. Przeżuwał jakąś kanapkę i gapił się na mnie jak na jakiegoś kosmitę.
-Co tak stoisz?! Rusz ten irlandzki tyłek i mi pomóż! 
-Skąd wiesz, że irlandzki? - spojrzał na mnie rozbawiony. Zmroziłam go spojrzeniem. Podał mi szybko rękę. Wstałam nawet nie próbując mu podziękować. - Fajny szlafroczek - zaśmiał się. Ruszyłam w stronę schodów, ignorując jego komentarz. - A tak w ogóle to Niall jestem..
-Cudownie.. Witamy w Londynie - powiedziałam z przekąsem i trzymając dłonie na bolącym tyłku ruszyłam na górę.
Starałam się zebrać jakoś myśli. Przez niego ciasto wylądowało na ziemi. Tego na sto procent nie wybaczę mu za skarby świata. A tak swoją drogą to niezłe powitanie..
Mogłam zostać już w tym pokoju.
To będzie dłuuuugi dzień. 

/\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ 

Rewelacji nie ma, ale kolejny rozdział z perspektywy Blue już do waszej dyspozycji! Mam nadzieję, że choć troszkę się wam spodobał. 
Do następnego rozdziału x

3 komentarze:

  1. kiedy rozdział z perspektywy Caroline?

    OdpowiedzUsuń
  2. postaram się dodać w tym tygodniu ale nic nie obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award -> http://niektore-rzeczy-sa-wieczne.blogspot.com/p/liebster-blog-award_30.html :)

    OdpowiedzUsuń